środa, stycznia 24, 2007

Jakos mnie naszlo tak szufladowo.. konie.. Pojawily sie kolo maja, a moze czerwca , w roznych miejscach miasta.. niby mialy sluzyc jakiejs slusznej ideii, mialy stac, ku chwale ojczyzny, obmalowane w hanbiacy sposob.. a potem mialy byc sprzedane i za pieniadze, ktore zdobyto na aukcji mialy byc budowane dworce kolejowe, lotniska, estakady.. Czesc z nich nie dotrwala, czesc jeszcze niedawno stala smutnie na rynku...Zastanawialem sie czemu to mialo sluzyc.. byc moze chodzilo o to by otworzyc oczy niedowiarkom, pokazac to sa konie na miare naszych mozliwosci, my tymi konmi udowadniamy na ile nas stac i ze to nie jest nasze ostatnie slowo. Pewno ktos mial rachunki z Cepelii, ktos postawil te konie na rynku, biorac za to pieniadze jak od instytucji panstwowej a teraz te konie skoncza swoj zywot w zakladzie utylizacji odpadow.. i pozostanie po nich protokol zniszczenia... a ktos wezmie za to 25% kosztow jako konsultant..
Ostatnio lecial moj ulubiony film...
Posted by Picasa

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Małe sprostowanie. Pieniążki miały być na cele charytatywne, część koni została sprzedana.

Anonimowy pisze...

Koń by się uśmiał... niebieskie kwiecie na pomarańczowym tle... obciach...
Resztę koni przerobiono na kiełbasy na piknik miejski (?)

Unknown pisze...

Pół biedy konie, toż to szlachetny gatunek. W Pradze widziałem przed kilkoma laty krowy. Były wszędzie... nawet na zadaszeniu jednego z przystanków autobusowych ;)